Po znakomitym sezonie zespół rezerw Pogoni Szczecin został przebudowany i odmłodzony kadrowo, a Pawła Ozgę u sterów zastąpił Paweł Cretti. Pojawiły się głosy, że zespół po walce o awans do drugiej ligi, teraz będzie bił się o utrzymanie w trzeciej. Rzeczywistość okazała się inna, a Pogoń ma szansę nawet na podium.

Latem pojawiła się propozycja poprowadzenia rezerw Pogoni Szczecin, które trzeba było zbudować od podstaw, po sezonie zakończonym na drugim miejscu w trzeciej lidze i zwycięstwem w Pucharze Polski ZZPN. Jak trener zareagował na tą propozycję i czy były jakieś obawy w związku z nowym wyzwaniem?

Przyjąłem ją z dużym entuzjazmem. W takim klubie jak Pogoń, specyfiką drugiego zespołu jest praca z młodymi zawodnikami, których przez odpowiednie przejście z piłki juniorskiej do seniorskiej, można przygotować do gry w pierwszym zespole. To jest miejsce, które mi bardzo odpowiada. Nie przerażała mnie też wizja przebudowy i odmłodzenia kadry, bo dla mnie osobiście to była kontynuacja pracy, którą zaczęliśmy na dziewięć kolejek przed końcem sezonu w CLJ U-19.

Dla młodych zawodników gra w III lidze to jednak nowe doświadczenie, a dobre wyniki z poprzedniego sezonu podniosły oczekiwania wśród kibiców. Czy macie określony cel na ten sezon?

Nie mamy postawionego celu wynikowego, choć oczywiście sami go sobie ustaliliśmy i bardzo byśmy chcieli na koniec sezonu zająć miejsce na „pudle”, bo dla tak młodego zespołu byłoby to dużym sukcesem. Celem minimum jest natomiast pozostanie w trzeciej lidze, która jest optymalnym poziomem dla rozwoju tych zawodników.

Przeskok z CLJ do trzeciej ligi w pierwszych meczach był widoczny, bo zespół zaczął od trzech porażek, ale przełamanie nastąpiło już w czwartej kolejce po wysokim zwycięstwie 5:0 w Nowych Skalmierzycach.

Mówi się, że pojechaliśmy tam bardzo wzmocnieni zawodnikami z pierwszego zespołu, ale taka jest specyfika rezerw, że grają w nich zawodnicy, którzy balansują między pierwszą a drugą drużyną. To jednak są też nasi, wciąż młodzi chłopcy i nie zostaliśmy wzmocnieni doświadczeniem, a umiejętnościami. Wcześniej też grali zawodnicy z pierwszego zespołu i to nie przekładało się na dobre wyniki. Muszę jednak przyznać, że żadenego z tych trzech pierwszych meczów nie musieliśmy przegrać, jednak zapłaciliśmy takie „frycowe”, choć nie lubię tego słowa. Chwała chłopakom, że cały czas wierzyli w naszą pracę i wiedzieli, że to za chwilę sprowadzi nas na zwycięską ścieżkę. Sytuacja szybko się odwróciła, a my zaczęliśmy grać skutecznie i ładnie dla oka. Taki też jest nasz cel, bo chcemy wygrywać na swoich warunkach i prezentować jakościową grę. Po drodze nie uniknęliśmy jednak trudniejszych momentów jak np. w meczu Pucharu Polski z Polonią Bytom czy w spotkaniu ze Świtem Szczecin lub Elaną Toruń.

Wspomniał trener o minimalnych porażkach, których można było uniknąć, ale w oczy rzuca się też wysoka przegrana w Czarnkowie i tam upadł mit wzmocnień z pierwszego zespołu, bo w kadrze też było kilku zawodników z pierwszej drużyny.

Rzeczywiście kadrowo wyglądaliśmy podobnie jak w Skalmierzycach, a wynik był zupełnie odwrotny. To był specyficzny mikrocykl, bo ze względu na przerwę reprezentacyjną, większość zawodników trenowała wtedy z pierwszym zespołem. Odbyli tam też grę wewnętrzną, gdzie musieli wejść na najwyższy poziom i moim zdaniem tu nie zadziałał mental. Oni najważniejszy mecz dla siebie zagrali w tygodniu, przed sztabem pierwszej drużyny. Oczywiście możemy powiedzieć, że sportowiec musi się nastawiać na każdy mecz tak samo, ale to są młodzi chłopcy, którzy mają swój cel i marzenia. Bycie z pierwszym zespołem przez cały tydzień było dla nich wielkim przeżyciem i nie wystarczyło im już paliwa na weekendowy mecz. Oczywiście zespół z Czarnkowa zagrał bardzo dobrze, a o ich sile świadczy fakt, że zaraz po nas, jest to drużyna, która jesienią strzeliła najwięcej bramek. To spotkanie pokazało, że do każdego meczu trzeba się optymalnie nastawić.

Cretti2 foto AP Pogon

Za wami dobra runda, są ambitne cele, ale okres przygotowawczy znów utrudniony, bo kilku zawodników rozpoczęło przygotowania z pierwszą drużyną.

To jest docenienie naszej wspólnej pracy. Decydując się na pracę w drugim zespole ekstraklasowego klubu, trzeba znać jej specyfikę i potrafić w tej wodzie pływać. Szczęście jednych jest tym samym szczęściem drugich, bo jeżeli kilku chłopców zostanie na stałe w pierwszej drużynie, to otworzą młodszym kolegom szansę gry w rezerwach. Pamiętamy jednak, że drużyny grające w CLJ są ważnym punktem naszej Akademii i nie chcemy ich w żaden sposób osłabiać. Patrzymy przede wszystkim na indywidualny rozwój poszczególnych zawodników. To też jest urok tej pracy, że cały czas trzeba szukać nowych rozwiązań.

Który z tych zawodników ma największe szanse, żeby już teraz na stałe zostać przy pierwszej drużynie?

Wszyscy są na to gotowi i bardzo im kibicuje. To będzie związane głównie z zapotrzebowaniem sztabu na konkretne pozycje i mentalną wytrzymałością tych chłopców. Teraz grają o swoją szansę.

Jak wygląda współpraca ze sztabem pierwszej drużyny? Czy trener Jens Gustafsson często pojawia się na waszych meczach i treningach?

Bardzo często pojawia się na naszych meczach. Nawet po nieudanym meczu w Ekstraklasie, gdzie wielu wolałoby odpocząć, trener Gustafsson kolejnego dnia pojawił się na naszym spotkaniu. Dodatkowo jest też częstym gościem na zebraniach Akademii. Ja natomiast jestem w ścisłym kontakcie z trenerem Robertem Kolendowiczem, z którym mamy ciągły przepływ informacji.

Chciałem zapytać o Huberta Turskiego, bo to zawodnik, w którym kibice w Szczecinie wciąż pokładają duże nadzieje. Po jesieni spędzonej w rezerwach trafił na wypożyczenie do Arki Gdynia. Jak trener ocenia jego przyszłość? Czy te powracające kontuzje nie wyhamowały zbyt mocno jego rozwoju?

Nie ukrywam, że byłem zwolennikiem tego, żeby Hubert trafił do Arki. Może powiem brutalnie, ale w Huberta sytuacji, to może być jego ostatnia szansa. Musiał trafić w takie środowisko, żeby poczuć psychicznie, że jego praca nad powrotem do zdrowia i dobrej dyspozycji nie poszła na marne. Rozmawialiśmy przed jego wyjazdem i oczywiście życzyłem mu, żeby dogonił swoich kolegów z tego „złotego” rocznika 2003. To bardzo pozytywny chłopak i wierzy, że zrobi dużą karierę, ale w jego przypadku element zdrowia ma niebagatelne znaczenie. Hubert miał świetny okres przygotowawczy przed rundą jesienną, strzelał bramki, a później niestety okazało się, że ma dysproporcje siły mięśniowej między jedną a drugą nogą i dla jego dobra musieliśmy go wycofać z treningów na boisku i wprowadzić w indywidualne zajęcia na siłowni. Swoją pracą szybko wrócił do treningu piłkarskiego i w ostatnim meczu znów błysnął skutecznością. Jeżeli ze zdrowiem będzie wszystko dobrze, to Hubert swoim instynktem i umiejętnościami może wejść na wysoki poziom.

Zapytam jeszcze o Adama Frączczaka, którego powrót do Pogoni był dużym wydarzeniem. Jego liczby nie imponują, ale on chyba ma też zupełnie inną rolę w zespole.

Przede wszystkim w poprzedniej rundzie mieliśmy do dyspozycji czterech napastników, a nasza taktyka opiera się na grze na jednego, dlatego siłą rzeczy rotacja na tej pozycji musiała być duża, żeby każdy miał możliwość pokazania swoich umiejętności. Adam pokazywać się już nie musi, ale na pewno chce być ważnym elementem zespołu i tak właśnie jest. Jego doświadczenie i charyzma pomagają nam wszystkim, także poza boiskiem, choć piłkarsko wciąż daje jakość i strzelił dla nas kilka goli, których nie zdobyłby żaden inny napastnik. Adam ma w planie przygotowywać się do pracy trenera i to jest dla niego taki okres przejściowy. On wciąż ma ambicje, żeby strzelać bramki, ale ma też inne zadania. Dużo widzi i zwrócił mi uwagę na kilka ważnych aspektów, które wprowadziliśmy w pracy z zespołem.

Wiosną włączycie się też do rywalizacji w Pucharze Polski ZZPN. Ostatnie dwa sezony to zwycięstwa rezerw Pogoni Szczecin, więc będziecie bronić trofeum. Jak nastawiacie się do tych rozgrywek?

Traktujemy je bardzo poważnie. Choć w składzie pozostało kilku zawodników, którzy poczuli smak tego zwycięstwa, to teraz inni też chcieliby go posmakować. Zawsze frajdą jest podnieść puchar, a nie ma ku temu zbyt wielu okazji. Patrzymy też przyszłościowo, a wiemy, że zwycięstwo w wojewódzkim pucharze, znów pozwoli nam sprawdzić się z rywalem z poziomu centralnego.

Zdążył już trener poznać ligę, zagraliście z każdym przeciwnikiem, kto według trenera jest faworytem do końcowego sukcesu?

Ja kibicuję drużynie Świtu Szczecin. Kiedy graliśmy ze Świtem, to w tej drużynie było wielu zawodników, do których mam ogromny sentyment, ponieważ w przeszłości mieliśmy okazję razem pracować. Czasami bywa się zakładnikiem własnego sukcesu i małe potknięcie może spowodować poważną wywrotkę, ale myślę, że Świt nie roztrwoni wypracowanej przewagi, a do tego ma najmocniejszy kadrowo zespół. My jednak w rewanżu chcemy z nimi wygrać, więc w tym meczu nie mogą liczyć na punkty.

Rozmawiał Łukasz Czerwiński

 

Seniorzy

Juniorzy

Trampkarze

Młodzicy

Kobiety

Partnerzy ZZPN

Kipsta logo blue 11

tymbark

zp

logo ptu grey

jako

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.

Ok